ROK 1989/1990:
MAMY JUŻ NAZWĘ "LEŚNI" I PO 4 ZASTĘPY W DRUŻYNACH
Jesienią 1989 zakończyła się roczna kampania zdobywania nazwy Szczepu.
Odtąd Szczep Harcerski przy SP-20 nosił nazwę "Leśni". Z rękawów mundurów znikły czerwone „rogaliki” z
niesławnym imieniem komunistycznego bohatera hufca – Janka Krasickiego. Zamiast nich pojawiły
się czarno-zielono-żółto-białe „rogaliki” z lilijką, listkiem i napisem „Szczep ZHP Leśni
przy Szkole Podstawowej nr 20 Poznań”. Szczep był niewątpliwie wzmocniony ilościowo i jakościowo.
W obu drużynach harcerskich były po 4 zastępy (przedtem po 3). W ciągu roku 1989/1990 trwała bardzo intensywna praca
na wielu kierunkach. Były imprezy dla wszystkich, były też propozycje dla bardziej zaawansowanych harcerzy -
wyjazdy w góry, udział w imprezach starszoharcerskich organizowanych przez inne środowiska. Przez cały rok 1989/1990 trwał też bardzo dobrze
przygotowany kurs zastępowych, w którym uczestniczyło kilkanaście osób. Były też zmiany kadrowe - w listopadzie
nową drużynową 22 DZ została dh. Alicja Nowak, a prowadzenie 434 PDH od zimu 89/90 przejęła hm. Dorota Dziamska.
W nowym roku harcerskim, we wrześniu 1989 (po obozie "hakimskim"
nad J. Dębno) skład Szczepu ZHP przy SP-20 w Poznaniu był następujący:
- 11 PDH "Bractwo Kory Brzozowej" drużynowy phm. Jarosław Łuczak „Hugon”, przyboczny dh. "Iżik",
zastępy: „Kobuzy” (zastępowy dh. Przemo), „Wilki” (zastępowy dh. „Gonzo”), "Jastrzębie" (zastępowy dh. "Jasiu") i "Nietoperze (zastępowy dh. Kacper)
- 434 PDH "Orejana" drużynowa pwd. Katarzyna Słabolepsza, przyboczna dh. "Dziama", zastępy „Szafranki” (zastępowa
dh. Kaśka "Elińska"), „Szafirki” (zastępowa dh. Ola), "Szalejki" (zastępowa dh. Alicja),
"Szarłatki (zastępowa dh. Marzena).
- 22 PDZ „Baśniowe Bractwo” (drużynowa dh. Magdalena Borucka).
- 36 PDZ „Mali Przyrodnicy” (drużynowa hm. Dorota Dziamska).
Komendantem Szczepu była hm. Dorota Dziamska. Harcówka mieściła się w piwnicy Szkoły Podstawowej nr 20.
KALENDARIUM WYDARZEŃ: WRZESIEŃ 1989 - CZERWIEC 1990:
1-3 IX 1989 – Na samym początku nowego roku szkolnego odbył się wyjazd "rdzenia" 11 PDH czyli
Bractwa Kory Brzozowej w Góry Izerskie. Niestety zabrakło pełnego składu, w wyprawie uczestniczyły tylko 4 osoby.
W Izerach zapadła decyzja o wprowadzeniu w Bractwie imion indiańskich.
Wspomnienia - GRZECHU (2004): Wyprawa w Izerskie obfitowała w przygody. Między innymi natrafiliśmy na ujęcie wody zbudowane z wielkich bloków kamienia. Wyglądem swym, na tle surowego krajobrazu gór, przypominało budowle Inków w Andach. Hugon namówił Iżika, aby wszedł na górę i zeskoczył, by zrobić przy tym fajne „komandoskie” zdjęcie. Iżik dał się namówić i skoczył, przy czym... skręcił nogę. Na szczęście niegroźnie. Gdy dotarliśmy na Stóg Izerski, okazało się że tamtejsze schronisko PTTK jest oficjalnie nieczynne, a kierowniczka zgadza się nas przenocować z wielkiej łaski i za wygórowane pieniądze. Wobec tego Hugon i Iżik załatwili nocleg w pobliskiej jednostce wojskowej. Była to jakaś mała, robocza albo wartownicza jednostka, najstarszy rangą był jakiś podoficer w stopniu sierżanta. Tego dnia w TV leciał film przygodowy „Lawrence z Arabii”, ale Hugon i Iżik zabronili nam go oglądać (sami oglądali z owym podoficerem), argumentując, że po tak wyczerpującej wyprawie powinniśmy szybciej położyć się spać..
Jesień 1989 - odbyły się jesienne biwaki drużyn harcerskich, oba w Sierakowie - 434 PDH we wrześniu (brak dokładnej daty), 11 PDH w dniach 3-5 XI 1989. Na biwaku 11 PDH oficjalnie wręczono sznury zastępowych zastępowym dwóch nowych zastępów
"Jastrzębi" i "Nietoperzy".
22 IX 1989 - odbył się zwiad rowerowy grupy instruktorów i harcerzy na upatrzone miejsce przyszłego obozu w Borach Tucholskich koło Człuchowa. Ostatecznie jednak zorganizowanie tam obozu okazało się niemożliwe i obóz 1990 odbył się znów
w okolicach Szczecinka.
6-8 X 1989 - dość duża reprezentacja Szczepu wzięła udział w „Perkunie 7”. Tego roku ta
„kultowa” impreza urządzona była przez BKIK w stylu sabatu czarownic. Obozowisko w pierwszą noc
znajdowało się na Łęgach Dębińskich, a w drugą noc nad Jeziorem Rusałka. Na „Perkunie”
wyemitowano specjalną walutę – debilary, za które można było w finalnej licytacji kupić
paczkę z trofeum „Perkunem”. Nam udało się zgromadzić jednak zdecydowanie za mało debilarów,
by poważnie myśleć o zwycięstwie. Walczyliśmy jednak ambitnie
i wracaliśmy jak zawsze z „Perkuna” zmęczeni, niewyspani i brudni.
22 X 1988 - odbył się drugi Jesienny Złaz „Leśnym Tropem” Szczepu.
Trasy wędrówek zastępów prowadziły przez Wielkopolski Park Narodowy i zakończyły się ogniskiem nad Jez. Jarosławieckim.
Impreza ta oficjalnie zakończyła roczną akcję zdobywania nazwy "Leśni". Jesienią 1989 (choć chyba nie na samym rajdzie) zostały wprowadzone tzw. "rogaliki" Szczepu czyli czarno-zielono-żółto-białe plakietki Szczepu noszone na
górze lewego rękawa, zamiast niepopularnych czerwonych z ówczesnym "patronem" Hufca Poznań Nowe Miasto Jankiem Krasickim.
ok. 11 (?) XI 1989 - patrol 11 i 434 PDH po raz pierwszy wziął udział w Biegu Nocnym Śladami Historii (IX), zwanym potocznie "Biegiem Krzemienia" gdyż wówczas
organizował go Krąg Instruktorski "Krzemień". Jest to nocny bieg po mieście Poznaniu, na którym patrole muszą odnajdywać kolejne punkty w miejscach związanych z historią Poznania, odpowiadać na pytania historyczne i na podstawie szyfrów oraz rebusów ustalić gdzie jest kolejny punkt. Impreza rzgrywa się nocą, co dodaje klimatu. Rok 1989 to pierwszy start "Leśnych" w tej imprezie - były tylko 3 osoby (Ala, Marzena, Grzechu). Nasz udział polegał raczej na zaznajomieniu się z charakterem biegu,
a nie na poważnej rywalizacji o miejsca na podium...
14 XI 1989 - rozkazem Komendanta Hufca ZHP Poznań-Nowe Miasto
Szczep ZHP przy SP-20 zrzeszający 11 PDH, 434 PDH, 22 DZ i 36 DZ otrzymał nazwę "Leśni".
Listopad 1989 - w jeden z późnojesiennych weekendów w okolicach Osowej Góry (WPN) odbył się zorganizowany przez drużynowego 11 PDH nocny bieg na orientację "Mara" - odtąd stała impreza cykliczna. W "Marze" wzięło udział kilkunastu harcerzy i harcerek z 11 i 434 PDH, dla większości był to pierwszy
prawdziwy nocny bieg na orientację. Zwycięzcą - pierwszym mistrzem Szczepu w InO został zastępowy "Nietoperzy" dh. Kacper Jankowski.
Listopad 1989 - stałą imprezą w kalendarzu pracy Szczepu a zwłaszcza 434 PDH "Orejana"
na przełomie lat 80-tych i 90-tych było spotkanie z piosenką pt. "Kasjopeja" organizowane przez 57 PDH "Arkona". Opis udziału w "Kasjopei" 1989 zawiera kronika 434 PDH:
Z KRONIKI 434 PDH: Po południu zebrałyśmy się przed szkołą i zgodnym krokiem wyruszyłyśmy do hufca Jeżyce. Razem z nami podążało kilku chłopaków z 11 PDH. Po niecałej godzinie pobytu we wspaniałym budynku zaczęło się całonocne śpiewanie. W piosenkach grupowych wygrała Arkona. Specjalne wyróżnienie dostałyśmy my za piosenkę drużyny „Orejana” oraz za inne piosenki które tam śpiewałyśmy. Przez całą Kasjopeję Hugon wołał „Entuzjazm, entuzjazm!”. Potem były śpiewane piosenki indywidualne. Wygrała Dziama z chórkiem, z całkiem niebrzydką pieśnią „Poemat o marzeniach”.
29 XI 1989 – nastąpiła zmiana drużynowej 22 DZ "Baśniowe Bractwo". Dh. Magda Borucka zrezygnowała z działalności w Szczepie "Leśni" i przeszła do 37 PDH "BKIK". Nową drużynową 22 DZ została dh. Alicja Nowak z przyboczną dh. Izabelą Bednarczyk.
Wspomnienia - ALICJA (2005): Po Magdzie przejęłam bordowy kolor chust i totem z parasolem. Większość obrzędowości wymyślałyśmy od nowa. Szyłyśmy chusty, zakładałyśmy też od zera kronikę, wymyślałyśmy nazwy szóstek, między innymi „Strachy na Lachy”. Baśniowe Bractwo było zawsze trochę w cieniu Małych Przyrodników. Żadna z nas nie była tak świetną drużynową jak Dziama, poza tym po prostu brakowało nam jeszcze dojrzałości pedagogicznej, miałyśmy po 16 lat. Z przygotowaniem zbiórek czy cykli sprawności nie było problemów, natomiast problemy wychowawcze rozwiązywałyśmy jeszcze w dużym stopniu intuicyjnie i emocjonalnie... Baśniowe Bractwo zawsze było mniejsze od Małych Przyrodników, ale starałyśmy się podkreślać jego odrębność i samoistność
1-3 XII 1989 - odbyła się druga już tej jesieni wyprawa górska kadry i starszych harcerzy 11 PDH - celem była twierdza w Srebrnej Górze, a po drodze do niej przemierzyliśmy znaczną część Gór Bardzkich od samego Barda. Pogoda była już zimowa, góry zasypane częściowo śniegiem.
15-17 XII 1989 - w Zglińcu w schronisku młodzieżowym
odbył się tradycyjny już Biwak Wigilijny drużyn harcerskich.
Oprócz opłatka i wizyty Gwiazdora były i inne punkty programu. M.in. przyznano "Plakietki Zielonego Liścia" dla najlepszego zastępu w roku 1988/1989 tzn. podczas zdobywania nazwy "Leśni" przez Szczep. Zastępem tym były "Kobuzy" z 11 PDH, które wyrózniły się dużą liczbą wycieczek
przyrodniczych, pracami na rzecz lasu i Nowego Zoo oraz zdobyciem Odznak Przyjaciela Środowiska Naturalnego.
Wówczas też zostały wprowadzone plakietki 11 PDH które przez wiele lat potem przysługiwały tylko członkom
"Bractwa Kory Brzozowej".
Wspomnienia - GRZECHU (2004): Przebojem kulinarnym tego biwaku były importowane duńskie puszki „Luncheon Meat”. Była to najpodlejsza mielonka pełna sztucznych dodatków, ale wtedy po latach „komuny” wszystko co zachodnie wydawało się niedoścignione, a te konserwy wydawały nam się jakimś delikatesem... Na biwaku była jakaś nocna uroczystość w 11 PDH, chyba przyrzeczenie „Maliny”. Układaliśmy i rozpalaliśmy ognisko, las był kompletnie mokry, jak to w grudniu - w promieniu kilkuset metrów nie było ani kawałka suchego drewna. Oczywiście nie można było użyć żadnych syntetycznych środków wspomagających. Rozpalaliśmy bardzo długo, powoli susząc drobne patyczki. We wszystkie części ubrania wbijał się charakterystyczny zapach dymu z mokrego drewna, las pachniał butwiejącymi liśćmi, było zimno i wilgotno... No ale takie momenty się pamięta długo.
Grudzień 1989 - Szczep "Leśni" był odpowiedzialny za przygotowanie opłatka w Duszpasterstwie Harcerek i Harcerzy
Grodu Przemysława przy kościele OO Karmelitów Bosych na Wzgórzu Św. Wojciecha.
![]() Jesień 1989. Szczep "Leśni" z wizytą w Duszpasterstwie Harcerek i Harcerzy Grodu Przemysława przy kościele OO Karmelitów Bosych na Wzgórzu Świętego Wojciecha. Pośrodku ówczesny kapelan harcerski, o. Mateusz. Duszpastertwo w latach 80-tych funkcjonowało bez oficjalnego porozumienia z władzami ZHP i było ośrodkiem opozycji harcerskiej. |
![]() Opłatek w Duszpasterstwie, grudzień 1989. Jeszcze w 1989 i 1990 w Duszpasterstwie współpracowały drużyny ZHP i ZHR. W następnych latach jednak Duszpasterstwo w takim kształcie przestało istnieć. |
20 I 1990 - patrole 11 i 434 PDH wzięły udział w II Harcerskim Biegu Historycznym "Poznań 90"
zorganizowanym przez 90 PDH "Tur" działającą na Os. Oświecenia.
27 I - 4 II 1990 - trzecie
zimowisko Szczepu odbyło się w 1990 roku w Żelaźnie, w centrum Kotliny Kłodzkiej. Bazą
była duża nowoczesna Szkoła Podstawowa. Fabuła gier i zabaw opierała się o konwencję science-fiction:
Ziemia jest zagrożona zagładą, wobec czego w Kosmos zostaje wysłana grupa astronautów aby ocalić ludzkość.
Każdy zastęp odpowiadał za ocalenie innej dziedziny kultury ludzkiej, np. „Kobuzy” („Pakerzy”) za kulturę
fizyczną i sport itd. Punktacja prowadzona była w formie łamigłówek i rebusów, codziennie pojawiała się
inna litera, które ostatecznie układały się w słowo „PRAWDA”.
Niektóre zastępy ujawniły ponadprogramowe inicjatywy, np. „Nietoperze”
zorganizowały nocną grę terenową. Nie było w odróżnieniu od poprzedniego
zimowiska długich wycieczek całodniowych po górach, ale był wyjazd do
Kłodzka ze zwiedzaniem twierdzy oraz mniejsze wędrówki po okolicznych
wzgórzach. Rywalizację zastępów wygrał najmłodszy zastęp Szczepu czyli „Szafirki”.
Wspomnienia - IŻIK (2005): Zimowisko mi się bardzo podobało. Warunki lokalowe znakomite w porównaniu z poprzednim, wreszcie było dużo swobody i przestrzeni. Atmosfera była nadal dobra, było dużo wygłupów, np. Kacper zakopany w wielkim stosie liści itd. Zimowisko było jedną z tych imprez, na których można było „naładować akumulatory” na następne pół roku pracy
Wspomnienia - DOROTA (2005): Bardzo fajne miejsce, duża, olbrzymia wręcz szkoła.
Panem i władcą wsi był proboszcz, przed którym niemal cała wieś stawała na baczność.
Jak się dowiedział, że przyjechali harcerze, koniecznie chciał się z nami zobaczyć.
Zebraliśmy się w salce katechetycznej, on jak nas zobaczył, to zawołał:
A wy tak samopas na zimowisku, bez opiekunów, bez instruktorów?!
Dopiero jak wstałam i się przedstawiłam, to się wyjaśniło...
![]() Zimowisko 11 i 434 PDH (Szczep "Leśni") w Żelaźnie w 1990 miało fabułę science-fiction. Jak odnotowano potem w kronice 11 PDH, "niektórych uczestników zimowiska trzeba było poddać uczłowieczaniu. Największe postępy poczyniły osoby widoczne na niniejszym zdjęciu!" |
![]() Zimowisko w Żelaźnie, zastęp "Kobuzy" (11 PDH "BKB") |
![]() Zimowisko w Żelaźnie, drużynowy 11 PDH "BKB" phm. Jarosław Łuczak "Hugon" oraz zastęp "Jastrzębie", wówczas najmłodszy zastęp w Jedenastce. |
![]() Zimowisko w Żelaźnie. Zastęp "Szafranki" (434 PDH "Orejana") podczas zwiedzania Kłodzka. |
Marzec 1990 - w Kiekrzu (u "Hugona" na działce) odbył się biwak kursu zastępowych. Na biwaku odbyły się w praktycznej formie zajęcia z różnych form pracy jakie powinien mieć opanowane zastępowy. Oprócz nauczenia umiejętności, biwak przyniósł
także dalsze zintegrowanie najstarszych harcerzy i harcerek Szczepu. Nie zabrakło też żartów -
kilka osób znalazło na poddaszu okrągły stolik i próbowało wywoływać duchy. Niestety żaden się nie pokazał...
9 IV 1990 - budujemy nowy hufiec!!!
Dobra praca Szczepu "Leśni"
i jego rozwój organizacyjny stały się podstawą decyzji
naszej kadry, która to decyzja
na kilka lat poważnie zaważyła na losach środowiska. Na apelu podczas zbiórki Szczepu w dniu 9 IV 1990 harcerze dowiedzieli
się, że: Krąg Seniorów byłego Hufca Piątego Poznań-Śródmieście z inicjatywy rodziców, KPH, kadry naszego szczepu oraz zaprzyjaźnionych instruktorów rozpoczął pracę na rzecz tworzenia nowego ratajskiego hufca. Jednym z głównych inicjatorów był senior „Piątki” i radny pierwszej kadencji Rady Miasta Poznania dh. Zbigniew Krysztofiak. Dawny V Hufiec Harcerski im. Księcia Józefa Poniatowskiego działał do 1960 roku na Śródmieściu i wywodził się z założonej w 1913 roku 5 PDH im. Księcia Poniatowskiego. Istniał przed wojną, w okresie wczesnopowojennym oraz w latach 1956-1960. "Piątacy" licznie walczyli w Szarych Szeregach i Armii Krajowej, a w okresie stalinowskim (1949-1956) kilku było więźniami politycznymi za działalność konspiracyjną. W roku 1960 poznańskie harcerstwo zostało zreorganizowane w pięć wielkich hufców dzielnicowych i wówczas V Hufiec (Śródmieście) został połączony z I im. Piasta (Garbary) oraz IV im. Jagiełły (Stare Miasto) w jeden Hufiec Poznań-Stare Miasto. Odbudowa V Hufca miała być naszym wkładem w proces ogólnej odnowy harcerstwa, w próbę zreformowania ZHP od środka. Pomysł ten wynikał z założenia, że w małym, odbiurokratyzowanym hufcu opartym na przedwojennych narodowych tradycjach, praca harcerska osiągnie wyższy poziom. W tym czasie „Dziama” i „Hugon” pracowali w SP-20, byli młodymi, lubianymi nauczycielami, wydawało się że z naborem nowych ludzi do ZHP nie będzie problemu. Rzeczywiście, na początku lat 90-tych chętnych nie brakowało. Ogłoszeniu decyzji o odbudowie V Hufca towarzyszyła zapowiedź, że odtąd kadra Szczepu położy nacisk na podniesienie jakości pracy drużyn i zastępów: Zastępy które nie są zastępami harcerskimi a tylko grupami przyjaciół imprezowych zostaną rozwiązane. Nie będziemy tolerować w drużynach harcerskich braku kultury harcerskiej, arogancji wobec instruktorów i kolegów ze szczepu. Harcerze i harcerki nie reprezentujący wartości które są podstawą harcerskiego zachowania, będą skreślani z listy członków drużyn. [...] Nie wszyscy członkowie Szczepu muszą być zakwalifikowani na letni obóz. Jest nas tylu, że na wszystkich imprezach powinna się liczyć prawdziwa jakość. Niestety, praktyka poszła w dokładnie odwrotnym kierunku – w stronę rozwoju ilościowego. Równocześnie zaczęło się powolne zwalnianie tempa pracy i zatracanie dotychczasowych osiągnięć. Przystąpienie do budowy V Hufca w oparciu o nasz Szczep można porównać do słynnej operacji „Market-Garden” z II wojny światowej. Tak jak wtedy alianccy spadochroniarze poszli „O jeden most za daleko”, tak my porwaliśmy się chyba na zadanie o jeden szczebel za trudne. O ile udało się utworzyć dobry, silny szczep, to hufiec był już krokiem za daleko. Nie przewidziano w 1990 roku, że wkrótce wszystkie hufce będą relatywnie małe, bo całe harcerstwo zmniejszy się liczebnie i straci na popularności, że pojawią się problemy finansowe, że coraz mniej ludzi będzie się decydować na podjęcie służby instruktorskiej. Nie udało się też w tym momencie przewidzieć, że bardzo szybko w III Rzeczypospolitej narodowa martyrologia i tradycje walk o niepodległość stracą społeczną nośność...
Wspomnienia - IŻIK (2005): Idea utworzenia V Hufca powstała wiosną 1990,
w każdym razie ja się o tym dowiedziałem chyba w kwietniu 1990. Nie byłem zwolennikiem tego,
nie widziałem żadnych powodów żeby odchodzić z Nowego Miasta. Jakie były argumenty za
utworzeniem nowego hufca? Podstawowy był ten, że w Szczepie przybywa instruktorów,
którzy dzięki utworzeniu Hufca będą mieli możliwości rozwoju, że powstaną nowe drużyny,
że zapełnią się harcówki na Ratajach które po likwidacji komitetów osiedlowych dostaliśmy za
darmo. Ja się bałem, że się w tym wszystkim rozbije Szczep. Dorota i Hugon chyba
rzeczywiście planowali, że Szczep „Leśni” się rozmyje, płynnie rozrośnie w V Hufiec i
zniknie. Ja nie prowadziłem potem żadnej „kreciej roboty” przeciw V Hufcowi, ale myślę,
że ocalenie tożsamości „Leśnych” jest moją zasługą. |
23 III 1990 - "zapomniany rajd" - pod tą datą odbyła się jakaś impreza z noclegiem
w Sulęcinku, prawdopodobnie był to albo kolejny Złaz Siedmiomilowych Butów, albo biwak „Małych Przyrodników”
w którym pomagała też 11 i 434 PDH. Niestety brak dokładnych danych (nie została opisana w żadnej kronice).
Nowa harcówka - od kwietnia 1990 część zbiórek zastępów i drużyn Szczepu "Leśni"
zaczęła się odbywać w "osiedlowej" harcówce w piwnicy bloku na Os. Rzeczypospolitej 88. W pomieszczeniu tym była już kiedyś harcówka 56 PDHS "Zielony Płomień", a potem przez pewien czas tzw. komitet osiedlowy. Pozyskanie nowego pomieszczenia
było to korzystnym i perspektywicznym rozwiązaniem,
ponieważ Szczep rozwijał się, było coraz więcej zastępów, było też w Szczepie coraz więcej uczniów szkół średnich
nie mających już bezpośrednich związków z SP-20, a dzięki całkowicie własnemu pomieszczeniu
z osobnym wejściem staliśmy się całkowicie niezależni organizacyjnie.
30 IV - 2 V 1989 - trzeci Biwak Majowy
był znów inny niż dwa poprzednie - tym razem
miał charakter wędrowny. 11 PDH wyruszyła w piątkowe popołudnie z Sierakowa,
a 434 PDH z Drezdenka. Pierwszy nocleg wypadał gdzieś na szlaku, pod namiotami, a drugi w
stanicy harcerskiej w Gościmiu, gdzie obie drużyny się spotkały przy ognisku,
po kilkudziesięciokilometrowej wędrówce. Trasa nie była łatwa,
ponadto przez większą część biwaku padał deszcz.
Wspomnienia - GRZECHU (2005): Był to pierwszy biwak z udziałem
„Gaszka” czyli Ryszarda G.
zwanego także „Krakowiakiem” od miejsca urodzenia albo „Herbatnikiem” od koloru
chusty w jakiej się pojawił na pierwszej zbiórce u nas. Ten weteran krakowskiej
15 KDH i poznańskiej 35 PDH był wówczas w trzeciej klasie III LO. Do Jedenastki,
a konkretnie do „Kobuzów”, trafił poprzez szkolną znajomość z Przemem, po tym,
jak jego drużyna się rozsypała. „Gaszek” już na pierwszym biwaku pokazał, że
jest – jak się wtedy mówiło – „mocarzem”: przez większą część trasy niósł
dwa plecaki: swój oraz niejakiego Piotrusia z „Nietoperzy”, który choć
najmniejszy, zabrał najcięższy plecak pełen niepotrzebnych rzeczy i gdyby n
ie pomoc „Gaszka”, pewnie padłby gdzieś po drodze jak mucha... Poza tym "tymczasowo" w gronie 11 PDH pojawiła się Ania z Szarłatek z 434 PDH która spóźniła się na pociąg i pojechała z chłopakami. Każdy zastęp chciał się nią "zaopiekować" ale "Kobuzy"
wygrały;-) Idea takiego bardzo „hardcore’owego” wędrownego
biwaku była bardzo dobra, niestety widać było w tym czasie, chyba pewne pogorszenie sie atmosfery
w Szczepie. Choć może to tylko subiektywne wrażenie, gdyż na tym biwaku poza wędrówką chyba nic nie było. Nie pamiętam już, czy gdy
doszliśmy na miejsce do Gościmia w ogóle coś jeszcze było - jakieś ognisko czy coś w tym rodzaju....
Wspomnienia - DOROTA (2005): Pogoda w znacznym stopniu zepsuła ten biwak.
Po pierwszym noclegu w sobotę rano się obudziłyśmy w totalnym deszczu, ale zdecydowałam, że
wymaszerowujemy. Było planowane ognisko w Gościmiu po dojściu na miejsce, ale było tak mokro i zimno,
a wszyscy byli tak zmęczeni, że po jakimś krótkim kominku wewnątrz budynku poszliśmy szybko spać.
Tym niemniej biwak jako trudna wędrówka był godny uznania.
Po Biwaku Majowym nie odbyła się już żadna większa akcja. Praca szczepu, drużyn i zastępów w maju i czerwcu była podporządkowana przygotowaniom do obozu.
WCZEŚNIEJ: Rok 1988/1989 |
WCZEŚNIEJ: Obóz 1989 Jez. Dębno |
DALEJ: Obóz 1990 Jez. Spore |
DALEJ: Rok 1990/1991 |
Aby wrócić na stronę główną lub zajrzeć do innych działów, skorzystaj
z menu po
lewej stronie.
Jeśli klikniesz tu,
STRONA GŁÓWNA otworzy się w nowym oknie.