ROK 1994/1995
JEST NAS TROSZKĘ MNIEJ, ALE TRZYMAMY SIĘ MOCNO
Po, skądinąd bardzo udanym
obozie letnim 1994 nad Jez. Dębno, nastąpiło zmniejszenie liczby drużyn i gromad Szczepu. Przyczyną było odejście drużynowych i brak następców - w ten sposób
zakończyła działalność 22 GZ "Baśniowe Bractwo" oraz formalnie nie wchodzące w skład Szczepu "Leśni" ale z nim ściśle
związane 41 GZ i 443 PDH. W Szczepie pozostały więc trzy jednostki, byliśmy jednak nadal silnym środowiskiem, a
praca w roku 1994/1995 po bardzo udanym obozie osiągnęła szczególnie wysoki poziom. Z pokolenia harcerzy i harcerek którzy trafili do drużyn około 1991 roku, wytworzyła się już silna i zintegrowana ekipa.
W nowym roku harcerskim, we wrześniu 1994 skład Szczepu "Leśni" był następujący:
- 11 PDH "Bractwo Kory Brzozowej" drużynowy phm. Mariusz Jóźwiak, przyboczny dh. Grzechu (od 11 XI 1994),
zastępy: „Wilki” (zastępowy dh. Łukasz I.), „Rosomaki" (dh. Barman), Zastęp Próbny (dh. Andrzej)
- 434 PDH "Orejana" drużynowa pwd. Alicja Nowak, zastępy „Szafranki” (zastępowa
dh. Magda), „Szafirki” (zastępowa dh. Ania Sz.), "Szalejki" (zastępowa dh. Pela),
"Szarłatki (zastępowa dh. Magda Sz.).
- 36 PDZ „Mali Przyrodnicy” (drużynowa pwd. Marzena Partyka).
Komendantem Szczepu był phm. Mariusz Jóźwiak.
Szczep nadal był "rozproszony" - zbiórki zuchów odbywały się na Os. Rzeczypospolitej 88a,
434 PDH - na Os. Bohaterów II Wojny Światowej, a 11 PDH na Os. Rzeczypospolitej 14 (wieżowiec).
![]() Zbiórka poobozowa Szczepu "Leśni", 24 IX 1994. Jest to jedno z bardzo nielicznych zdjęć na którym widać wnętrze harcówki na Os. Rzeczypospolitej 14, używanej przez 11 PDH w latach 1990-1995. |
![]() A oto fragment zaprezentowanej na zbiórce wystawki starego i nowego sprzętu turystycznego. M.in. widać różne urządzenia na turystyczne butle gazowe, radziecki kocher "granat" oraz starą mapę Tatr. |
24 IX 1994 - nowy rok zaczął się od poobozowej zbiórki Szczepu w harcówce 11 PDH
w wieżowcu (Os. Rzeczypospolitej 14). Zbiórce dodatkowo towarzyszyła zorganizowana przez kadrę 11 PDH
„Wystawa Sprzętu Turystycznego Dawniej i Dziś”. Można było na niej obejrzeć powyciągane
z różnych pawlaczy i szaf oraz z magazynu Szczepu muzealne już okazy turystycznego ekwipunku z lat 60-tych i 70-tych XX w.,
np. stare kochery, w tym radziecki tzw. „granat”, stare brezentowe plecaki, stare mapy Bieszczad oraz Tatr itd.
Obok nich zaprezentowane były egzemplarze wchodzącego właśnie do użytku w I połowie lat 90-tych
sprzętu nowej generacji – na przykład karimaty, plecaki z kordury z wewnętrznym stelażem, palniki i kartusze „EpiGas”.
7-9 X 1994 - tradycyjnie już silna reprezentacja Szczepu udała się na Wielką
Gra Wojenna "Perkun" organizowaną przez 37 PDH "BKIK". Tym razem znów fabuła była indiańska, my zaś dla żartu wystąpiliśmy
pod nazwą "Grupa Chińskich Turystów dla Niepoznaki Przebranych za Indian" i oprócz strojów indiańskich mieliśmy
chińskie kapelusze. Meta znajdowała się na polu biwakowym nad Jeziorem Chomęcickim (Wielkopolski Park Narodowy), nad ranem panował srogi przymrozek - obudziliśmy się w namiotach pokrytych szronem.
Był to dla nas bardzo udany "Perkun" - znów na głównej nocnej grze o trofeum Perkuna byliśmy jednym z poważnych
pretendentów do zwycięstwa, przegrywając tylko łeb w łeb z 78 PDH „Zagończycy”. "Perkun” ten był też dużo
mniejszy pod względem ilości uczestników – organizatorzy (BKiK) zastosowali tym razem ostrą selekcję
zapraszanych drużyn, aby uniknąć bałaganu jaki zdarzał się w poprzednich edycjach.
Z kroniki 11 PDH:
Perkun XII był perkunem indiańskim. Na początku pojechaliśmy na plac A. Mickiewicza, aby jak to zwykle
bywa znaleźć łącznika.
Musieliśmy tam rozwiązać krzyżówkę o Indianach. Potem udaliśmy się autobusem do małej
miejscowości pod Poznaniem, warto dodać, że jazda autobusem uprzyjemniał nam mocno podchmielony punk.
Po dojechaniu do tej miejscowości w dalszą drogę udaliśmy się już pieszo. Po przejściu paru kilometrów
i liczeniu przęseł kolejowych dotarliśmy do miejsca, gdzie miał odbyć się Perkun. Po rozbiciu namiotów
i zjedzeniu kolacji, poszliśmy spać, ale jak to bywa na Perkunach, sen nie był zbyt długi.
Musieliśmy wstać i udać się na grę. Po grze, która skończyła się rano w sobotę, tego samego
dnia odbyły się konkursy. Wygraliśmy tylko jeden – strzelanie z łuku. Po konkursach poszliśmy
na obiad. Po obiedzie odbyła się gra o Perkuna. Była to gra bardzo męcząca (jak wynika
z wyliczeń Grzecha przeszliśmy na niej ok. 22 km). Grę i całego Perkuna wygrali Zagończycy
(jak zwykle). Następnego dnia odbył się apel końcowy, gdzie dowiedzieliśmy się, że
na Perkunie zajęliśmy trzecie miejsce. Po apelu wszyscy pojechali, i tak Perkun XII
przeszedł do historii.
![]() Szczep "Leśni" w tramwaju w drodze na "Perkuna XII". Tradycja wymagała, by od samego początku mieć na sobie stroje perkunowe. |
![]() Perkun XII cd. - Szczep "Leśni" na apelu w sobotnie przedpołudnie. Widać połączenie strojów indiańskich z "chińskimi kapeluszami". |
18 X 1994 - odbył się kolejny Festiwal Piosenki dla Zucha. Z kroniki 434 PDH:
Głównymi atrakcjami były „tony” liści, którymi można było się dowoli rzucać, oraz pytania przyrodnicze. Było dużo nowych i małych zuchów, i przez to też nieco zamieszania. W konkursie startowały cztery ekipy dziewcząt i trzy chłopaków. Zdecydowanie lepiej były jednak przygotowane dziewczęta, o czym świadczyły też wyniki festiwalu. Pierwszą nagrodę otrzymały
SZAFRANKI za wspaniałą prezentację piosenki „To nie ja byłam Ewą”.
22/23 X 1994 - tradycyjny Szczepowy jesienny nocny bieg na orientację "Mara", zorganizowany w lasach
koło Nowej Wsi Swarzędzkiej, podzielony był na dwie trasy: „Małą Pętlę” dla początkujących i
„Dużą Pętlę” dla zaawansowanych. Ponieważ na „Dużej Pętli” kilkoro uczestników się połączyło,
komendant Szczepu nie przyznał pierwszego miejsca, a jedynie wyróżnienie dla Andrzeja Malickiego za najlepszy czas.
Wyróżnienia
na „Małej Pętli” otrzymali Tomasz Tamborski i Artur Radajewski.
5/6 XI 1994 - 434 PDH wystąpiła na festiwalu piosenki "Kasjopeja" zorganizowanym
przez 57 PDH "Arkona". Zauważalna była jednak już wyraźnie odmiana charakteru tej imprezy. Przestało to
być już spotkanie drużyn w kręgu w celu wymiany piosenek, zaczął to być wyłącznie festiwal, będący dla wielu osób tylko okazją do spotkania
towarzyskiego i głośnych rozmów na widowni.
Z kroniki 434 PDH: Tegoroczna Kasjopeja odbyła się w teatrze „Maski”. Na całej czarnej sali, wśród wiklinowych koszy, słomkowych kapeluszy i suszonych kwiatów, kolejno drużyny przedstawiały swoje piosenki. My w tym roku śpiewałyśmy „Do łezki łezka” Maryli Rodowicz i „Tyle słońca” Anny Jantar. Po piosenkach drużynowych były piosenki indywidualne: Gośka, Magda i ja zaśpiewałyśmy „Dzika” – przebój z festiwalu obozowego [...]. Ogółem nasza drużyna zajęła III miejsce wraz z żeńską częścią BKiK. II miejsce zajęli Zagończycy, a I – Arkona. [...] Z roku na rok Kasjopeja staje się coraz bardziej „pseudo-profesjonalna” i coraz mniej w niej ciepłej, przyjaznej atmosfery. Mikrofony, nagrania, to wszystko powoduje, że jest to już tylko konkurs piosenki (i to nie zawsze harcerskiej), a nie spotkanie drużyn w celu pośpiewania sobie i poznania nowych piosenek.
11 XI 1994 - w tym roku zaczął się zwyczaj urządzania uroczystych zbiórek 11 PDH w Dniu Niepodległości, które z racji daty jest także "imieninami drużyny". Celem tych zbiórek było zawsze upamiętnienie odzyskania Niepodległości przez Polskę w 1918, ale także odbywały się ważne wydarzenia w życiu drużyny, np. zmiana funkcyjnych czy powołanie nowych zastępów.
Z kroniki 11 PDH: Spotkaliśmy się przed hufcem o godzinie 11.11. W zbiórce brały udział wszystkie zastępy: Wilki, Rosomaki i nowy na próbie. Dojechaliśmy do Starołęki, po przejściu przez most kolejowy zaczęła się gra. Wszyscy członkowie drużyny oprócz Grzecha, Barmana, Gąza, Iwony i Iżika ukryli się w lesie. Zostały utworzone dwa dowództwa: Wojsk Rosyjskich (generał Brusiłow – Gązo i jego adiutant Iwona) oraz Wojsk Austro-Węgier (generał Brudermann – Grzechu, adiutant Barman). Oba sztaby musiały zebrać jak najwięcej rozproszonych żołnierzy. Następnie wojska Rosji uprowadziły generała wojsk Austro-Węgier po zaciętej gonitwie. Obaj generałowie połączyli swe siły, aby odczytać zaszyfrowaną wiadomość mówiącą, że wszyscy żołnierze pochodzenia polskiego mają zgłosić się do fortu za Starołęką. Przemarsz tam – od tego zaczęła się druga część zbiórki. Każdy zastęp miał w innej kazamacie znaleźć kartki z nazwami miejsc powiązanych z Powstaniem Wielkopolskim i odzyskaniem niepodległości. Następnie odbył się uroczysty apel, na którym rozkazem został zmieniony przyboczny naszej drużyny. Z zielonym sznurem pożegnał się (miejmy nadzieję czasowo) w związku z przygotowaniami do egzaminu maturalnego dh. Mariusz (Gązo). Jego obowiązki przejął dh. Grzegorz.
11 XI 1994 - Zaraz po zbiórce patrol 11 PDH wyruszył na XIV Bieg Nocny Śladami Historii od nazwy organizującego go kręgu instruktorskiego z Hufca Śródmieście nazywany potocznie
„Biegiem Krzemienia”. Tematyka tym razem związana była z rocznicą Powstania Warszawskiego. Był to nasz pierwszy po
czteroletniej przerwie udział w tej ekscytującej imprezie. Drużynę reprezentował patrol złożony z przybocznego
i trzech zastępowych: Grzechu, Andrzej, Barman i Łukasz.
Z kroniki 11 PDH: Krzemień rozpoczął się zameldowaniem każdego patrolu (było ok. 30 ekip) na Pl. Mickiewicza. Następnie odbył się uroczysty apel i złożenie zapalonego znicza pod tablicami poległych harcerzy z Szarych Szeregów. Po apelu rozpoczął się bieg. Nasza ekipa pierwszy punkt miała na dworcu PKS. Tam dostaliśmy test historyczny, który bez problemu udało nam się rozwiązać. Następny punkt wypadł w Akademii Muzycznej. Trzeba było rozwiązać skrót WSOP (Wojskowa Służba Ochrony Powstania) oraz rozwiązać szyfr mówiący gdzie znajduje się następny punkt. Był to szyfr typu 40+60 x 6 x 4 + 200 – 200 x 1 itd. Niestety nie rozwiązaliśmy go i trzeba było dzwonić do informacji. Wszystkie punkty wyglądały podobnie: 1 część – pytanie historyczne, 2 część – szyfr miejsca następnego punktu. Oj często dzwoniliśmy do informacji! Przybliżona trasa naszego biegu: Dworzec PKS – AM – Opera – Hotel Merkury – Rynek Jeżycki – Stare Zoo – Merkury – Dworzec PKP – pomnik Kościuszki – kino Olimpia – Park Wilsona – Dworzec PKS – klub Ratajan (meta). Oczywiście często nadkładaliśmy drogi w poszukiwaniu aparatu telefonicznego na kartę. Była to chyba pierwsza noc z przymrozkami, więc zmarzliśmy okropnie, ale humory nam dopisywały. Do Ratajana dotarliśmy około 3.00 12 XI, gdzie czekała na nas niespodzianka – herbata gorąca (od mamy Ali). Grzechu został jeszcze do rana czekając na apel końcowy, reszta udała się do domów. W sobotę o 7.00 odbył się apel końcowy, na którym okazało się, że mamy 17-te miejsce, i tak dobrze.
18-19 XI 1993 - odbył się tradycyjny [VII] Jesienny Złaz Szczepu z metą na Dziewiczej Górze.
Z kroniki 434 PDH: 18 listopada 1994 r. dziewczyny z Orejany zebrały się pod Hufcem i wyruszyły
do Kicina. Podróż nasza składała się z czterech etapów: 1. jazda tramwajem do Ronda Rataje, 2.
pogoń za autobusem i czekanie na przystanku na następny, 3. jazda „zawalonym” autobusem, 4.
marsz ciemnym poboczem do Kicina. Dziewięć dziewczyn co chwilę chlapało na siebie wodą z
wielkich brudnych kałuży. Wreszcie dotarłyśmy do celu. Po rozgoszczeniu i zjedzeniu kolacji,
zaczęło się świecznisko. Rozmawiałyśmy i śpiewałyśmy do godziny 0.00. Może ze zmęczenia a może
z braku tematów do rozmowy położyłyśmy się w śpiworach i zasnęłyśmy przy dźwiękach głosu Ali, czytającej nam bożonarodzeniową bajkę. Lecz nasze chrapanko nie trwało długo, ok. 1.00 Pela i Ala obudziły nas, gdyż jedna z nas – ja – musiała odtańczyć rytualny taniec wstąpienia do drużyny. [...]
Po śniadanku i sprzątaniu ruszyłyśmy na Dziewiczą Górę. Ala dała Laurze mapę i Laura prowadziła
nas przez jakiś czas, lecz niestety niefortunnie, gdyż musiałyśmy się wracać. Dzielnie brnęłyśmy
przez coraz większe pagórki. Wreszcie dotarłyśmy do celu, gdzie czekali na nas zuchy i BKB. Na
miejscu odbywały się różne konkursy prowadzone przez Orejanę. Po apelu odbył się Wielki Bieg
Leśnych, na którym zwyciężyłyśmy. Chłopacy biorący udział w biegu „Mara” wchodzili na
wysokie drzewa i ściągali swoje nagrody. Zadowoleni ruszyliśmy w drogę powrotną. Gośka (Szafranki)
9-11 XII 1994 - w Łopuchowie odbył się Biwak Wigilijny drużyn harcerskich Szczepu. Za program biwaku odpowiedzialny był najstarszy wówczas zastęp dziewczyn czyli „Szalejki”. Poniżej relacja z kroniki 11 PDH - nie wiadomo czy cudzysłów w poniższym fragmencie z kroniki 11 PDH („wieloma ciekawymi i długimi grami”) to ironia wskazująca, że kiepsko ten program przygotowały, czy po prostu wynika z nieznajomości interpunkcji i szafowania cudzysłowami (co w kronice Jedenastki wówczas było częste...). Na biwaku było też wielu gości - byłych harcerzy i harcerek Szczepu.
Z kroniki 11 PDH: Tegoroczny biwak odbył się w SP Łopuchowo. Jedną z atrakcji
były 18-te urodziny Ławy. Inną atrakcją była nowa młoda kadra biwaku – Szalejki, dzięki której
biwak został uświetniony „wieloma ciekawymi i długimi grami”. W TYM roku mieliśmy najmłodszego
Gwiazdora w historii biwaków wigilijnych – świetnie bawiącą się w objęciach „Zomowca” Maję.
Tegoroczną nowością były jednakowe prezenty – każdy otrzymał od Gwiazdora
czapkę gwiazdorską. Po miłej zabawie udaliśmy się do domów.
Wspomnienia - ALA (2005): Na tym biwaku rozpatrywałyśmy pomysł podziału „Orejany” i powołania
żeńskiego zastępu starszoharcerskiego. Jednak Pela zapowiedziała wówczas, że nie będzie chciała
przejąć po mnie „Orejany” (rok później zmieniła zdanie), a stare dziewczyny odebrały pomysł
utworzenia zastępu jako chęć pozbycia się ich z drużyny. Ja jednak wówczas odczuwałam już,
że zaczynamy się „kisić” i one przestają się rozwijać. Niestety zabrakło przywódczyni,
która byłaby w stanie ten zastęp starszoharcerski pociągnąć.
Efekt był taki, że za jakiś czas ta ekipa się wykruszyła...
W ferie zimowe 1995 odbyły się znów dwa zimowiska w Szczepie "Leśni" - harcerskie w Piastowie koło Szklarskiej
Poręby i zuchowe w Zaniemyślu
Zimowisko harcerskie "Wysypisko" - 5-11 II 1995: zimowisko drużyn harcerskich (11 i 434 PDH)
zlokalizowane było w miejscowości Piastów u podnóża Gór Izerskich (ale więcej wędrówek odbyło się w Karkonosze), a tematycznie związane z ekologią.
Każdy zastęp reprezentował jeden rodzaj śmieci lub odpadów.
Gra strategiczno-symulacyjna prowadzona codziennie na kominku polegała na zdobywaniu
funduszy i wydawaniu ich na cele związane z ochroną środowiska.
Zimowisko było ogólnie dość udane, udało się w ciekawy sposób powiązać zabawę z edukacją
ekologiczną. Bardzo zabawne były scenki na kominku, w trakcie których zastępy jako
przedstawiciele poszczególnych województw mieli przekonywać fundacje o przyznanie
im pieniędzy na ekologię. Zastęp Andrzeja np. z niesamowitym talentem odgrywał codziennie
tą samą scenkę o dzieciach chorujących z powodu skażenia środowiska.
Po raz pierwszy był wówczas na wędrówkach zastosowany podział na ekipę starszą i młodszą,
gdyż zaczynała być konieczna potrzeba takiego zróżnicowania. Podczas wędrówek uczestnicy
byli więc podzieleni na grupy wiekowe: starszą (Szrenica, Izerskie Rozdroże) i młodszą
(Zamek Chojnik, Zakręt Śmierci, Wodospad Szklarki).
Stary budynek szkoły podstawowej w Piastowie nie zapewniał luksusów. Spaliśmy na
podłodze na karimatach, były problemy ze sprawami sanitarnym (ciasna łazienka,
zatykające się rury odpływowe). Mimo to zimowisko upłynęło w sympatycznej, acz nie
pozbawionej pewnych konfliktów atmosferze. Po raz pierwszy rozległ się wówczas okrzyk
„Korupcja w kadrze!” autorstwa Mateusza z Rosomaków, sugerujący, że niektóre zastępy są
faworyzowane w punktacji, co było - rzecz jasna - nieprawdą! Inną pogłoską była plotka,
jakoby raz w czasie gotowania posiłku Iżikowi wywróciła się wielka patelnia z jajecznicą i razem z Jackiem "Fotografem" zbierali ją z podłogi i wrzucili z powrotem na patelnię - dementi poniżej!
Rywalizację zastępów wygrały
„Szalejki”, II miejsce zajęły „Wilki”, a III – zastęp próbny. Na zimowisku rozpoczął się także
kolejny kurs zastępowych (poprowadzony przez Iżika), który trwał następnie przez całą wiosnę do obozu.
Ekipa młodsza podczas przerwy w wędrówce na Zamek Chojnik |
![]() Dh. Mateusz z "Rosomaków", który zasłynął na tym zimowisku oskarżeniem kadry o korupcję w punktowaniu rywalizacji zastępów |
![]() Niestety widoki spotykane podczas wędrówek często przypominały o ekologicznej tematyce zimowiska. Oto np. napotkane na szlaku dzikie wysypisko śmieci |
Zastęp "Szalejki" na tym zimowisku nosił nazwę "Ogryzki", stąd powstał zwyczaj śpiewania "może w schronisku spotkam ogryzki" zamiast w "spotkam kogoś z bliskich" w popularnej piosence "W schronisku po sezonie" |
Wspomnienia - IŻIK (2005): Te pogłoski o zbieraniu jajecznicy z podłogi to nieprawda,
dementuję to stanowczo!!! A zresztą nawet gdyby to była prawda, to jak mówi przysłowie,
"lepiej odchorować niż by się miało zmarnować" ;-) Na tym zimowisku Magda pojechała za daleko pociągiem, ale
na szczęście poszła po rozum do głowy i wróciła następnym. Koniecznie też trzeba wspomnieć o
„Spiralniku Muszlowym” – jak to z moim dzielnym pomocnikiem Pawłem usuwaliśmy niedogodności w
korzystaniu z instalacji wodno-ściekowej… No i były te przepytywania w nocy. Przypominam sobie
pannę Małgorzatę, jaka była oburzona, że w ogóle śmieliśmy zrobić taki alarm.
A Żaba powiedział coś takiego, że się wszyscy tarzaliśmy po ziemi ze śmiechu.
Pozostałe rzeczy zlewają mi się w pamięci z
innymi zimowiskami w tym rejonie...
Wspomnienia - LAURA (2005): Pierwsze zimowisko, na którym byłam. Programowo na pewno
było świetnie przygotowane, pamiętam cowieczorną grę ekologiczną. Świetnie się na tym bawiłyśmy,
choć nasz zastęp „Zalane Bateryjki” był kompletnie nieprzygotowany i wymyślałyśmy głównie rymowanki
typu „Kielce-Widelce”, „Kalisz-Paraliż” itp. Pamiętam też świetny alarm nocny z „Partią Zielonych”.
Z wędrówek przypominam sobie wycieczkę na Chojnik. Było też dużo gier terenowych w pobliżu Piastowa –
tereny na gry były ciekawe: pagórki porośnięte częściowo lasem. Na tym zimowisku była też widoczna
duża aktywność zastępów. Np. Szalejki, które nazywały się „Ogryzkami” (wtedy zaczęło się przerabianie
refrenu piosenki „We wtorek w schronisku” na „Może w schronisku spotkam Ogryzki”) rozdawały
różne nagrody np. jabłka i herbatę jabłkową. Oczywiście pamiętam też bieg na stopień, po którym zdobyłam ochotniczkę -
bieg był dość trudny, ponadto było w tym dniu bardzo zimno, wiał mroźny wiatr.
Zimowisko zuchowe "Detektywisko" - 6-12 II 1995: odbyło się w Zaniemyślu
koło Poznania i miało fabułę detektywistyczną.
Wspomnienia (MARZENA 2005):
Było to chyba jedno z najlepszych zimowisk zuchowych. Cała fabuła była związana z detektywami.
Na zimowisku pojawiło się na chwilę dużo nieznanych zuchom harcerzy – gości, np. Fly i Aparacik
z „Zagończyków” którzy wcielali się w różne role, to dodawało zabawom autentyczności.
Bardzo udana była też wycieczka do Kórnika pod hasłem „W poszukiwaniu skradzionej
rękawiczki Białej Damy”. Chyba było to najlepsze, najbardziej dopracowane programowo
zimowisko zuchowe, miałyśmy na nim z Asią i Kasią najwięcej pomysłów. Właściwie była
to niemal idealnie zrealizowana zabawa tematyczna.
27 II 1995 - odbyła się pozimowiskowa zbiórka Szczepu połączona z obchodami Dnia Myśli Braterskiej.
Z kroniki 11 PDH: Zbiórka odbyła się o godz. 16.00. Po przejściu
nad Wartę zostaliśmy podzieleni na trzy ekipy: BARMANA, ANDRZEJA i IWONY.
Odbyła się prosta i szybka gra. Trzeba było zdobyć dwa pojemniki z PLUTONEM.
Po aresztowaniu handlarza KAPUSTY dostaliśmy CB-Radio i dowiedzieliśmy się, że
mamy udać się do hufca. W hufcu rozdane zostały nagrody dla najlepszych na zimowisku.
Dostaliśmy także od dziewczyn z okazji Dnia Myśli Braterskiej sznur lilijek z napisem „Zostawcie ten świat
choć trochę lepszym niż go zastaliście – Baden-Powell”.
11 III 1995 - odbyła się zbiórka pt."Dzień Kobiet"która zapewne przebiła wszystkie poprzednie
swoim rozmachem. Iżik zorganizował dziewczynom krótki lot samolotem nad lotniskiem w Ligowcu.
Potem wróciły one do siedziby V Hufca na Os. Rzeczypospolitej, gdzie czekały na nie przedstawienia przygotowane przez 11 PDH,
oparte na serialu komediowym „Allo Allo”. Tomek T. wcielił się w rolę angielskiego komandosa,
Iżik – w instruktora skoków spadochronowych, Łoś (w szarym prochowcu i apaszce) – w bojowniczkę Michelle
z francuskiego ruchu oporu. Bajer był przedsiębiorcą pogrzebowym, Tomek P. – kapitanem Bertorelli z niepokonanej
Armii Włoskiej, a Grzechu - Herr Flickiem z Gestapo.
![]() Scenka wg "Allo Allo" - "trening brytyjskich komandosów". Na ścianie emblemat V Hufca. |
![]() Zachwycone dziewczyny na widowni, wpatrzone w odtwórców ról z pamiętnego serialu. |
24-26 III 1995 - w tych dniach odbył się biwak drużyny 11 PDH w Wojnówku. Na nim zorganizowana była m.in.
taka sama jak dwa lata wcześniej nocna gra terenowa „Zdobywanie mostu”, która tym razem nawiązywała fabułą do operacji
„Market Garden” z 1944 r. Informacja wstępna dla zastępów wyglądała następująco:
"Jesteście żołnierzami Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Bierzecie udział w operacji
Market-Garden. Po wylądowaniu musicie odnaleźć w wyznaczonym miejscu bojownika holenderskiego
ruchu oporu. On przekaże wam zadania. Będzie on dziwnie ubrany i odpowie na hasło: „Powietrze tego roku
jest niebezpieczne”. Odzew: „Bo ci z lądu temu dopomogą”."
„Holender” którym był zastępowy Wilków Łukasz I., był rzeczywiście dziwnie ubrany - w słomkowy kapelusz
typu panama. Poza tym zostały przeprowadzone inne gry terenowe oraz szkolenie z budowy ognisk różnych
typów (syberyjskie, z reflektorem, traperskie itd.). Pogoda była niesprzyjająca, chłodny marzec,
jednak Iżik, udowadniając że jest największym survivalowcem w drużynie, spał na dworze zawinięty
tylko w śpiwór i folię NRC... Na biwaku zabrakło chleba – okazało się że przywieźliśmy go za mało –
był za to nadmiar puszek „Turystyczna” i na ostatnim śniadaniu obżeraliśmy się „turystyką” podsmażaną na patelni...
![]() Biwak 11 PDH - narada przed rozpoczęciem gry terenowej. |
![]() Budynek w tle to oczywiście nie nasze miejsce noclegowe, tylko opuszczone gospodarstwo znalezione podczas biwaku. |
24-26 III 1995 - w tym samym czasie co biwak 11 PDH, w Zaniemyślu
odbył się biwak drużyny 434 PDH „Orejana" oraz żeńskiego pionu 37 PDH "BKIK" czyli tzw. "biwak babski".
Z kroniki 434 PDH: 1Za górami, za lasami w pięknym Domu Mody w Zaniemyślu odbyło się
spotkanie najlepszych modelek z całego świata. Spotkanie trwało trzy dni. Dzień pierwszy:
przejazd autobusem do Zaniemyśla, kolacja, kominek zapoznawczy, długie rozmowy prawie do rana,
krótkie spanie. Dzień drugi: pobudka, śniadanie, spotkanie z Marsjanami, porwanie przez mafię,
Pokaz Mody’95, Przyrzeczenie Karoliny i Uli, kominek pożegnalny i kolacja. Dzień trzeci: pobudka
po nocnych kawałach, śniadanie, powrót do domu...
28 IV - 1 V 1995 - w Imiołkach w stanicy Hufca Poznań-Nowe Miasto odbył się tradycyjny Biwak Majowy
w którym uczestniczył cały Szczep "Leśni" łącznie z zuchami. Celem biwaku było głównie podniesienie poziomu
wyszkolenia z technik harcerskkch i wiedzy harcerskiej. Ponadto aby urozmaicić trasę i lepiej poznać okolicę,
przemarsz z pociągu do Imiołek zorganizowany był po dłuższych,
niestandardowych szlakach - 11 PDH szła z Fałkowa przez Siemianowo, a 434 PDH z Pobiedzisk.
Z KRONIKI 434 PDH: Na biwak musiałyśmy z Pobiedzisk dojść 14 km z plecakami, które wpijały się w ramiona
[...] Biwak ten miał być szkoleniowy, dlatego ćwiczyłyśmy szyfry, maglowałyśmy historię ZHP,
regulaminy mundurowe oraz samarytankę. Był też czas na opalanie się, bo słoneczko
nas nie opuszczało (choć nocami było zimno).
3 V 1995 - Szczep "Leśni" uczestniczył w zorganizowanych w V Hufcu im. Ks. J. Poniatowskiego
obchodach Święta Konstytycji - tradycyjnie święta "Piątki". Obchody 3 Maja w tym roku dla V Hufca zorganizowała
500 PDH „Bastion” pod wodzą dh. HO Krzysztofa Obsta. Urządzili oni bieg harcerski na poznańskiej Cytadeli,
w którym 11 PDH wystartowała jako patrol, a kadra 11 i 434 PDH obstawiała część punktów kontrolnych.
Oprócz nas i „Bastionu” w biegu uczestniczyły drużyny ze Starego Miasta. Po południu odbyło
się ognisko z seniorami w ogrodzie przy klasztorze Serafitek. Na nim odczytano rozkaz komendanta hufca, w
myśl którego drużyna „Bastion” otrzymała nowy numer 5 PDH.
![]() Biwak Majowy w Imiołkach, wymarsz na grę terenową. Widać jak różnie ludzie odczuwają temperaturę - jedni w polarach i swetrach, inni w samych koszulkach... . |
![]() A to inna scena z tej samej gry terenowej. Wstążki na kijach służyły jako jakieś rekwizyty. W kronice Szczepu ta fotka była zatytułowana "Włóczykije". |
![]() Apel podczas biwaku w Imiołkach. Meldują zastępowi 11 PDH oraz drużynowe 36 GZ i 434 PDH. |
![]() Już po biwaku - 3 Maja, bieg harcerski na Cytadeli. Kadra 11 PDH obstawiająca punkt kontrolny. |
Po 3 Maja nie było już żadnych większych imprez i wydarzeń, cała praca zastępów i drużyn była nastawiona na przygotowania organizacyjne, sprzętowe i programowe do
obozu letniego.
WCZEŚNIEJ: Rok 1993/1994 |
WCZEŚNIEJ: Obóz 1994 Jez. Dębno |
DALEJ: Obóz 1995 Jez. Dołgie |
DALEJ: Rok 1995/1996 |
Aby wrócić na stronę główną lub zajrzeć do innych działów, skorzystaj
z menu po
lewej stronie.
Jeśli klikniesz tu,
STRONA GŁÓWNA otworzy się w nowym oknie.