ROK 1992/1993:
ODRODZENIE I POWRÓT DO SPRAWDZONYCH ROZWIĄZAŃ

Od lata 1992 do aktywnej pracy harcerskiej wrócił dh. „Iżik”. Szczep miał więc znów naprawdę szczepowego. Oznaczało to zarazem powrót Szczepu na stare tory: zaczęliśmy odbudowywać tożsamość "Leśnych" i mniej identyfikować z V Hufcem. Znów nawiązana została bliska współpraca wszystkich drużyn naszego środowiska i cała praca ruszyła ostro do przodu. Odnowiliśmy też stare kontakty z 37 PDH „BKIK”. Skład Szczepu i poszczególnych drużyn był właściwie niezmieniony względem poprzedniego roku. Rok 92/93 był rokiem bardzo intensywnej pracy, z wieloma udanymi imprezami, które na długo zapisały się w pamięci.

W nowym roku harcerskim, we wrześniu 1992 (po obozie nad J. Rymierowo) skład Szczepu "Leśni" był następujący:
- 11 PDH "Bractwo Kory Brzozowej" drużynowy phm. Mariusz Jóźwiak zastępy: „Wilki” (zastępowy dh. „Gonzo”), "Jastrzębie" (zastępowy dh. "Malina"), „Rosomaki" (dh. Grzechu),
- 434 PDH "Orejana" drużynowa pwd. Alicja Nowak, zastępy „Szafranki” (zastępowa dh. Magda), „Szafirki” (zastępowa dh. Kasia), "Szalejki" (zastępowa dh. Ława), "Szarłatki (zastępowa dh. Gosia Ś.).
- 22 PDZ „Baśniowe Bractwo” (drużynowa pwd. Izabela Bednarczyk).
- 36 PDZ „Mali Przyrodnicy” (drużynowa pwd. Marzena Partyka).
Komendantem Szczepu był phm. Mariusz Jóźwiak.
Szczep nadal był "rozproszony" - zbiórki zuchów odbywały się na Os. Rzeczypospolitej 88a, 434 PDH - na Os. Bohaterów II Wojny Światowej, a 11 PDH na Os. Rzeczypospolitej 14 (wieżowiec).

Wspomnienia - ALICJA (2005): Bez Iżika historia Szczepu byłaby o połowę uboższa. Iżik bardzo ideowo podchodził do harcerstwa, dla niego nie była to zabawa, tylko pokonywanie kolejnych wyzwań. Robił dużo ponad przeciętną. Robił rzeczy, które wtedy nam się wydawały oczywiste, ale po latach widać, że wcale oczywiste nie były. Na przykład to, że przez tyle lat mieliśmy samodzielne obozy pionierskie – wydawało się to nam rzeczą naturalną, a wcale tak nie było - była w tym ogromna zasługa Iżika, który poświęcał co roku na to cały swój urlop i dużo swej energii. Współpraca z Iżikiem nie zawsze była łatwa, ale to pod jego kierunkiem wykształciliśmy się jako kadra, staliśmy się naprawdę dojrzałymi instruktorami.

Wspomnienia - GRZECHU (2008): Od nowego roku tj. po obozie, widać było wyraźnie powrót Iżika do czynnej pracy harcerskiej. Znów było dużo wspólnych działań 11 PDH i Orejany, tak jak 2-3 lata wcześniej, oraz znów nawiązana została współpraca z BKIK. Zaskoczeniem były natomiast dwie zmiany w „pionie żeńskim” naszego szeroko rozumianego środowiska. Po pierwsze, odejście Kaśki - drużynowej 443 PDH. Jeszcze na obozie była pełna entuzjazmu, miała wielkie plany na przyszłość związane z drużyną, chciała zdobywać stopień instruktorski. A we wrześniu nagle dowiedzieliśmy się, że drużynową 443 jest Ewa Nowak. Ewa była raczej typem artystki-indywidualistki, świetnie grała na gitarze, miała specyficzne sarkastyczne poczucie humoru, ale chyba na funkcji drużynowej czuła się źle i nie była do tego specjalnie przekonana... Drugim zaskoczeniem była zmiana nakryć głowy dziewczyn. We wrześniu zobaczyliśmy, że chodzą w czarnych beretach, a nie w rogatywkach. Czemu tak się stało, dokładnie nie wiadomo. Chyba był to efekt presji Piątaków, którzy chcieli powrotu do „tego jak było przed wojną”.

22-23 VIII 1992 - nad Jeziorem Maltańskim w Poznaniu odbył się Jubileuszowy Zlot 80-lecia Harcerstwa Wielkopolskiego. Wmurowano wówczas m.in. akt erekcyjny pod odbudowywany Pomnik Poległych Harcerzy W Zlocie uczestniczyli instruktorzy i starsi harcerze Szczepu "Leśni" (brak dokładnych danych na ten temat).


Zlot na Malcie 1992
Zlot na Malcie. Instruktorzy Szczepu "Leśni" widoczni w grupie "zapewniającej obsługę wokalno-instrymentalną" mszy polowej

Zlot na Malcie 1992
Działacz V Hufca, ówczesny wiceprzewodniczący Komitetu Odbudowy Pomnika, radny Zbigniew Krysztofiak przygotowuje akt erekcyjny do wmurowania

18-20 IX 1992 - w Kowanówku koło Obornik odbył się wspólny biwak drużyn harcerskich Szczepu "Leśni" tj. 11 i 434 PDH oraz 37 PDH "Bractwo Kruka i Kojota". Była to zarazem pierwsza większa impreza w nowym roku szkolnym i dla większości ludzi z naszego środowiska pierwsze spotkanie z „Bekasami”. Głównym organizatorem biwaku i orędownikiem współpracy naszych środowisk był Tomasz Dominikowski „Czereśniak” z BKIK. W celu integracji wszyscy byli podzieleni na dwie wielkie ekipy „Indian” i „Białych”. Program był intensywny, były zarówno gry terenowe, jak i ogniska z licznymi zabawami i scenkami.

Wspomnienia - GRZECHU (2008): Każdy zastęp miał mieć albo stroje indiańskie, albo stroje białych zdobywców Zachodu. My (Rosomaki) się połączyliśmy z Jastrzębiami i wystąpiliśmy jako „Kanadyjska Królewska Policja Konna”. Mieliśmy na koszulach naszyte czerwone kółka z białym liściem klonu. Biwak się zaczął od spotkania z łącznikiem na stacji PKP Oborniki – łącznikiem był Czereśniak z BKIK. Potem była jakaś gra terenowa, i wreszcie dotarliśmy do bazy – stanicy harcerskiej (drewniane baraki). Był kominek integracyjny, a w nocy chyba bieg na orientację, ale nie pamiętam już szczegółów. Następnego dnia odbyła się duża, niemal całodzienna gra terenowa - też nie pamiętam szczegółów poza tym, ze zrobione zostało na niej słynne zdjęcie, na którym Barman trzyma szyszki w oczodołach. Potem Barman i Żaba też się sfotografowali przykładając sobie do szyi i głowy nóż i plastikowy pistolet... Zdjęcie to potem było wklejone do kroniki Rosomaków i podpisane „Rzeźnicy z Detroit”...


Biwak z BKIK 1992
Biwak z BKIK - początek: spotkanie z łącznikiem, który udziela dalszych instrukcji jak dojść do bazy

Biwak z BKIK 1992
Chwila przerwy na sobotniej grze terenowej. Słynne zdjęcie z szyszkami

Perkun 1992
A to już "Perkun X" (czytaj niżej) - piękniejsza, żeńska część licznej tym razem reprezentacji Szczepu "Leśni"

Perkun 1992
Sobotni apel na "Perkunie". Jak zwykle, odbył się nie w mundurach, a w strojach perkunowych, jak zwykle było na nim pełno wygłupów, huku petard itd.

9-11 X 1992 - bardzo liczna ekipa Szczepu (ok. 15 osób) uczestniczyła w Wielkiej Grze Wojennej „Perkunie X”, którego tematem przewodnim były „Wielkie Odkrycia Geograficzne”. Nosiliśmy nazwę "Beniole" na cześć wielkiego podróżnika i awanturnika Maurycego Beniowskiego, mieliśmy też wszyscy na sobie swetry i marynarskie kołnierzyki. Impreza zaczęła się na Cytadeli, tam było ognisko, a potem gra terenowa. Nad ranem znaleźliśmy się w Strzeszynku, gdzie było obozowisko. Dzień minął raczej spokojnie, na konkurencjach sprawnościowych. Po południu był konkurs scenek, my mieliśmy perfekcyjnie przygotowaną, od dawna ćwiczoną scenkę według „Opowieści z Narni” C.S. Lewisa. Potem dostaliśmy za to dyplom za najlepszą scenkę, natomiast co do głównej rywalizacji o Perkuna, okazało się, że rozstrzygająca była piątkowo-sobotnia nocna gra na Cytadeli i wygrali ją "tradycyjnie" 78 PDH Zagończycy.

7-8 XI 1992 - odbył się tradycyjny [V] Jesienny Złaz Szczepu. Tym razem, w porównaniu z poprzednim rokiem, impreza była w pełni udana. 434 PDH pojechała już w piątek i nocowała w Czapurach, a pozostałe drużyny i gromady zuchowe dotarły w sobotę rano. Na mecie nad Wartą koło Wiórka spotkał się w ten sposób cały Szczep "Leśni": 22 i 36 GZ oraz 11 i 434 PDH.

13 XI 1992 - odbył się kolejny Festiwal Piosenki dla Zucha. Wg kroniki „Małych Przyrodników”, I miejsce zajęło „BKIK”, II miejsce „Aparacik”, III miejsce „Szalejki” i „Wilki”.

14 XI 1992 - 434 PDH wystąpiła na festiwalu piosenki "Kasjopeja" zorganizowanym przez 57 PDH "Arkona". Z kroniki 434 PDH: Tegoroczna Kasjopeja odbyła się w Środowiskowym Domu Kultury „Ratajan”. Wszyscy byliśmy ubrani na czarno z żółtymi dodatkami i serduszkami z różnymi tekstami. Na festiwal przygotowałyśmy dwie piosenki: „Potwory” Majki Jeżowskiej i „Prośbę Księżyca” – piosenkę Asika dla Bezy na jej urodziny. Jak zwykle konkurencja była duża. W konkurencji drużynowej zwyciężyła Arkona z piosenką „Pada deszcz”. Część indywidualną wygrała Aśka Konieczna – kiedy śpiewała, na sali panowała taka cisza, jak przy żadnej innej piosence. Akompaniowała jej na gitarze Ewka.

13-15 XI 1992 - w Wojnówku odbył się biwak zastępu "Rosomaki" (tak, wtedy odbywały się samodzielne biwaki ZASTĘPÓW!).


Jesienny Złaz Szczepu 1992
434 PDH "Orejana" na Jesiennym Złazie Szczepu, Wiórek, 8 XI 1992.

Biwak Rosomaków 1992
Biwak zastępu "Rosomaki" 11 PDH. Zwiedzanie ambony w lesie.

21/22 XI 1992 - Iżik reaktywował organizowaną wcześniej przez Hugona w 1989 i 1990 r. „Marę” czyli nocny bieg na orientację mającą charakter mistrzostw Szczepu. Adresowana ona była do wszystkich środowisk V Hufca. Trasa znajdowała się w rejonie Wiórka. Niestety ta edycja „Mary” była dla nas kompromitacją, ponieważ pojawił się tylko jeden uczestnik z naszego Szczepu – co prawda zajął on II miejsce, ale źle o nas świadczyło, że reszta sobie tą imprezę „olała”. Zwycięzcą okazał się pwd. Andrzej Podobiński ze Szczepu „Tęcza”.

13-15 XII 1991 - wreszcie pod koniec roku odbył się Biwak Wigilijny drużyn harcerskich w schronisku młodzieżowym w Kobylnicy. Był on diametralnie inny od poprzedniego Wigilijnego. Nie było ani chwili nudy. Czuło się, że jesteśmy znowu wszyscy razem. Biwak obfitował w wiele wydarzeń. Chłopacy urządzili nocny alarm dziewczynom, częstując je przywiezionymi z domów wypiekami – była to kontrakcja przeciw nadmiernemu zainteresowaniu „Bekasów” naszymi dziewczynami. W rolę Gwiazdora wcieliła się „Ława”. Iżik przywiózł pełno nalepek z czasów „Solidarności” z napisem „UWOLNIĆ POLITYCZNYCH!”. Posłużyły one jako rekwizyt w jednej z gier terenowych, podczas której pojawili się „Przeciwnicy Świąt Bożego Narodzenia” więżący Św. Mikołaja. Pozostałą część nalepek porozlepialiśmy w tramwajach i na ulicy w drodze powrotnej do domu (akurat był to dzień 13 grudnia – 11 rocznica stanu wojennego).

Wspomnienia - ANKA "EL DIABLO" (2005): Biwak bardzo „klimatyczny”, dobrze zorganizowany, poczułam wówczas ten prawdziwie harcerski klimat, którego nie odczuwałam przez pierwszy rok przynależności do „Orejany”. Miło wspominam wieczerzę wigilijną, była bardzo nastrojowa. Na tym biwaku dostałam Krzyż Harcerski. Ze znacznie późniejszej perspektywy, mam kilka refleksji o przyrzeczeniach i przyznawaniu stopni w naszym Szczepie. Myślę, że Przyrzeczenia Harcerskie były organizowane za rzadko – czekało się z tym na biwak, obóz czy zimowisko, nie było Przyrzeczeń na zbiórkach drużyny w Poznaniu. W efekcie osoby które zaczynały harcerski start równo, np. przechodząc razem z zuchów, dostawały Krzyże w bardzo dużych odstępach czasu, a powody dla których jedna dziewczyna dostała pół roku później niż druga, były często błahe. Za rzadko były też biegi na stopnie. W efekcie na obozie na młodzika/ochotniczkę biegło bardzo dużo osób, była to taka masówka, gdzie dość powierzchownie oceniano czy ktoś naprawdę spełnia wymogi na stopień czy nie.

Wspomnienia - GRZECHU (2008): Bardzo sympatyczna impreza – było przyrzeczenie Łosia (a więc drugi krzyż harcerski w Rosomakach), dużo dobrej zabawy i humoru. Przyjechało trochę osób już nieczynnych w Szczepie, m.in. bracia Załęscy i Bogusia. W tym czasie zaczęła się też moda na petardy – pojawiły się tanie i dostępne w sklepach środki pirotechniczne, więc co chwilę coś wybuchało. Jedynym mniej przyjemnym incydentem było to, że "Jastrzębie" stłukły umywalkę w schronisku i Szczep musiał zapłacić za to karę...

15 I 1993 - zastęp „Rosomaki” zorganizował w Domu Kultury „Ratajan” imprezę o mało wyszukanej nazwie „Festiwal Szczepu”. Sami organizatorzy wystąpili na nim w konwencji identycznej jak występowali na obozowych festiwalach piosenki i na Festiwalach Piosenki dla Zucha 1991 i 1992, czyli udając zespół „Metallica” - pozorując grę na gitarach elektrycznych, i perkusji. podczas gdy muzyka leciała z magnetofonu. Konwencja ta była już na tyle spopularyzowana w Szczepie, że jeden z zastępów żeńskich - „Szafirki”- wystąpił... parodiując „Rosomaki”. Jury, które tworzyły same „Rosomaki” nie przyznało I nagrody. II miejsce zajęły „Szafirki”, a wyróżnienia dostały „Szafranki” i „Wilki” za piosenkę „Tratwa” – była to premiera tej popularnej później piosenki, łatwej w śpiewaniu a capella. Imprezy tej już nigdy później nie powtórzono.

W ferie zimowe 1993 odbyły się aż dwa zimowiska w Szczepie "Leśni": harcerskie w Płazówce koło Zakopanego (24 I - 1 II 1993) i zuchowe w Osiecznej koło Leszna (brak dokładnej daty).

Zimowisko 11 PDH, 434 PDH, 443 PDH - wspomnienia (GRZECHU 2007): To zimowisko było bardzo udaną imprezą. Przywodzi mi od razu na myśl śnieg, słońce i wiatr świszczący za drewnianymi ścianami. Powrót do „koedukacyjnego harcerstwa” bardzo się wszystkim podobał. Kadrę tworzyli Iżik, Ala, Marzena i Ewa. Fabuła była związana z komiksami – każdy zastęp miał wybrać sobie jednego bohatera komiksowego (albo miał przydzielonego). Po długiej podróży pociągiem dotarliśmy do Zakopanego, a stamtąd autobusem na Płazówkę. Był to pięknie położony na wzgórzach cichy przysiółek. Spaliśmy w gospodarstwie przystosowanym do przyjmowania turystów, ale warunki były spartańskie – tylko piętrowe łóżka i nic więcej. Było dość zimno, wiatr świszczał przez ściany, ale nam się bardzo podobało – naokoło śnieg, słońce i góry. Co drugi dzień była wędrówka, a co drugi zajęcia w pobliżu. Każdy zastęp miał prowadzić kronikę dnia w postaci komiksu. Jedynym co zakłócało pobyt „w tak pięknych okolicznościach przyrody” była gospodyni – stara góralka, chyba z zaawansowaną sklerozą, która miała zwyczaj wyzywać nas od "brudnych świń" i "podłego bydła". Mimo to mam bardzo wiele miłych wspomnień z tej imprezy... Wyprawa „Rosomaków” i „Szarłatek” do Chochołowa przez ośnieżony grzbiet górski, po pas w śniegu, a potem w zawiei. Codzienne rysowanie komiksów podsumowujących dzień. Wycieczki do Zakopanego i do Doliny Chochołowskiej. Podczas tej ostatniej Żaba znalazł zaostrzony kij i określił go jako „kołek na wampiry”. Wieczorem przy pomocy tego kija odegraliśmy na kominku scenkę o zabijaniu wampira przez Wiedźmina Geralta. Inna wspominana często zabawna sytuacja to obiad w Pizzerii Amore podczas wycieczki do Zakopanego. Każdy zastęp miał pewną pulę pieniędzy do wydania na obiad, oraz pieniądze na bilet powrotny PKS do Płazówki. Część ludzi z zastępów Szalejki, Wilki i Rosomaki udała się razem do tej pizzerii. Łukasz I. „Iwona” pieniądze na PKS wydał na jakąś oranżadę, a potem usiłował pożyczyć od innych zastępów na bilet powrotny. Co gorsza, zaczął przy tym obrzydzać pizzę tym, którzy ją jeszcze jedli. Następnego dnia zastęp Rosomaki złożył oficjalny protest na apelu przeciw zachowaniu Iwony (pokładaliśmy się przy tym ze śmiechu), a w kronice zastępu odnotowano (pod fotką z pizzerii) niezbyt składną polszczyzną: „Obrzydzeń Iwony na bilet nie ma ale na napój tak”.


Zimowisko na Płazówce 1992
Zimowisko na Płazówce - wymarsz jednej z grup na wędrówkę

Zimowisko na Płazówce 1992
Apel - protest "Rosomaków" przeciw zachowaniu dh. Łukasza I. w pizzerii "Amore"

Zimowisko na Płazówce 1992
W schronisku - gra planszowa "Magia i Miecz". Inni w głębi przygotowują się do biegu na stopień.

Zimowisko na Płazówce 1992
Przyrzeczenie dh. "Żaby"

Zimowisko 11 PDH, 434 PDH, 443 PDH - wspomnienia (IŻIK 2005) cd.: Bardzo udane zimowisko. Co najważniejsze, było to znowu zimowisko Szczepu i było nam razem dobrze. Było to odejście od realizowanej przedtem przez kilka lat koncepcji odrębności drużyny męskiej i żeńskiej. Jeśli chodzi o tematykę, to jej nawet dokładnie nie pamiętam. Najważniejsze były wędrówki, choć ze względów bezpieczeństwa oczywiście nie mogliśmy się zapuszczać w wyższe partie Tatr, a tylko zwiedzaliśmy doliny.

Zimowisko zuchowe w Osiecznej - wspomnienia (MARZENA 2005): To było już tylko zimowisko naszego środowiska – „Małych Przyrodników” i „Baśniowego Bractwa”. W kadrze oprócz mnie była Iza, Ola i Asia. Bawiliśmy się w alchemików. Zima była ciepła i niemal bezśnieżna, pamiętam że namiastką zabaw na śniegu było zjeżdżanie ze skarpy na butach…

5-6 III 1993 - odbyła się akcja "Dzień Kobiet" w formie biwaku. Zbiórki pt. Dzień Kobiet organizowane były w Szczepie przez 11 PDH niemal co roku dla 434 PDH w okolicach 8 marca, analogicznie co roku 434 PDH organizowała wrześniową zbiórkę pt. Dzień Chłopaka dla 11 PDH. Imprez tych było wiele, z większości brakuje jakiejkolwiek dokumentacji. Na pewno jednak w yjątkowe były „Dni Kobiet” w latach 1993-1995, organizowane z dużym rozmachem i nakładem energii. W 1993 po raz pierwszy Dzień Kobiet miał bardzo spektakularną, pracochłonną i czasochłonną formę. Jedenastka zorganizowała go mianowicie w formie „rajdu w nieznane”. Orejana przejechała pociągiem z dworca głównego na... Starołękę, po czym odbyła się gra terenowa po centrum Poznania. Niestety coś się pokomplikowało... Część 11 PDH czekała w harcówce dziewczyn na Os. Bohaterów II Wojny, którą chłopacy „opanowali” jako miejsce noclegowe biwaku. Okazało się jednak, że „Orejana” nie dotarła do któregoś z łączników i nie wiedziała co robić dalej. Był już późny wieczór i dh. Alicja zdecydowała, że zabiera drużynę na nocleg do... siebie do domu. Dopiero nad ranem dziewczyny trafiły do swojej harcówki, gdzie Jedenastka odegrała od dawna przygotowane skecze oparte na humorze absurdalnym – była scenka z programu Benny Hilla pt. „Panie Śledź, co pan ma do ukrycia?!”, występ „szwedzkiego kucharza” itd.

12-14 III 1993 - w Rogalinie odbył się tzw. biwak babski, tj. biwak 434 PDH i żeńskiego pionu 37 PDH "BKIK". Z KRONIKI 434 PDH: W marcu w dniach od 12 do 14 odbył się biwak babski z „laskami” z BKiK. Spałyśmy sobie w szkole. Łącznie z obu drużyn było około 15-20 harcerek. Miałyśmy kilka ciekawych gier i zadań [...] Było na tym biwaku naprawdę fajnie, humorki wszystkim dopisywały, można się było bliżej poznać z BKiK. Kto nie był, niech żałuje!

16-18 IV 1993 - w Wojnówku odbył się biwak drużyny 11 PDH „BKB”. Rok 1993 od początku był deszczowy, deszczowa pogoda towarzyszyła nam także na tym biwaku. Mimo to nie siedzieliśmy bezczynnie. Po raz pierwszy wówczas rozegrana została nocna gra terenowa „Zdobywanie mostu” z wykorzystaniem CB-Radio, powtarzana później kilka razy w następnych latach

Wspomnienia - GRZECHU (2005): Grę „Zdobywanie mostu” wymyślił Iżik, który był mistrzem w organizacji gier terenowych, miał zawsze doskonałe wyczucie jak wyznaczyć teren i czas gry oraz zadania dla uczestników. Potrafił też tworzyć świetne fabuły – krótkie ale intrygujące, często z elementami specyficznego humoru. Zdobywanie mostu” powtarzaliśmy na kolejnych biwakach tym samym i innych miejscach. Ta gra wyglądała mniej więcej następująco: rozległa łąka przecięta w środku strumieniem, który dawało się przekroczyć tylko przez 2 kładki oddalone od siebie o jakieś 200 m. Zadaniem zastępów było albo przedostać się do jakiegoś miejsca po drugiej stronie strumienia, albo opanować kładkę (były różne warianty). 3 czy 4 osoby broniły linii strumienia, oświetlając podchodzących latarkami i komunikując się przez radiotelefony. Grę rozgrywało się zawsze po ciemku – teren był półotwarty, i uczestnicy musieli się czołgać po łące lub wykorzystywać osłony w postaci krzaków itd. Do tego były dorabiane różne fabuły. Zastępy musiały wypracować odpowiednią taktykę, gra zawsze niesamowicie wciągała.

2-3 V 1993 - Szczep "Leśni" uczestniczył w uroczystościach Jubileuszu 80-Lecia Piątki Poznańskiej”. Harcerze z 11 PDH „BKB” Łukasz Iwiński i Jakub Job pełnili wartę honorową podczas odsłonięcia tablicy ku czci poległych Piątaków na gmachu Biblioteki Raczyńskich przy ul. Święty Marcin. W dniu 2 maja odbyło się ognisko całego V Hufca w ogrodzie przy klasztorze Serafitek. Następnego dnia odbyła się msza w kościele Św. Rocha, a po niej apel w budynku Politechniki Poznańskiej. W trakcie apelu V Hufiec otrzymał nowy sztandar. W uroczystościach uczestniczył prezydent Poznania Wojciech Szczęsny Kaczmarek oraz nestor poznańskiego harcerstwa, Powstaniec Wielkopolski 1918/1919, porucznik hm. Tadeusz Wesołowski. Tego samego dnia 3 V 1993 złożyła Zobowiązanie Instruktorskie pwd. Izabela Bednarczyk „Beza”.

V Hufiec, Święto 3 Maja, 1993
3 maja 1993 - V Hufiec Harcerski im. Ks. Józefa Poniatowskiego po otrzymaniu nowego sztandaru. Na prawo od krzyża harcerskiego radny Rady Miasta Poznania Zbigniew Krysztofiak, prezydent Miasta Poznania Wojciech Szczęsny Kaczmarek, oraz Nestor poznańskiego harcerstwa, Powstaniec Wielkopolski hm. Tadeusz Wesołowski. Ponad krzyżem zuchy 22 i 36 GZ Szczepu "Leśni".

V Hufiec, Święto 3 Maja, 1993
Reprezentacje drużyn harcerskich: 434 PDH, 443 PDH i 11 PDH na uroczystościach. Ostatnie zdjęcie 434 PDH w amarantowych chustach - kilka dni później nastąpiła ich wymiana na ciemniejsze.

Jesienią i zimą 1992/1993 odbył się kolejny w dziejach Szczepu kurs zastępowych, a wiosną 1993 duża grupa harcerzy i harcerek uczestniczyła w kursie przybocznych i drużynowych V Hufca. Ten ostatni kurs obfitował też w momenty humorystyczne, zwłaszcza na zajęciach prowadzonych przez Piątaków-Seniorów. Np. zajęcia terenowe z organizacji wycieczek (w rejonie Góry Moraskiej) poprowadził pewien druh senior w oparciu o nieaktualne mapy sprzed trzydziestu kilku lat, na których szlaki turystyczne miały zupełnie inny przebieg niż w terenie w rzeczywistości! Z kolei na zajęciach o śpiewaniu pewna instruktorka seniorka stwierdziła, że najlepiej śpiewa u nas dh. „Łoś” - skądinąd znany jako największy chyba milczek w Szczepie, rzadko kiedy otwierający usta, a już szczególnie podczas śpiewania... Takie wydarzenia na pewno nie podbudowywały autorytetu Piątaków-Seniorów...

8 V 1993 - Kilka dni po uroczystościach 70-lecia Piątki, podczas zbiórki terenowej pt. „Majówka” w Głuszynie drużyna 434 PDH "Orejana" zmieniła swe chusty. Znikły jaskraworóżowe zwane „amarantowymi” narzucone w 1991 roku. Zamiast nich pojawił się bardziej stonowany kolor „orejański” - coś pomiędzy ceglastym, bordowym i brązowym. Był to swoisty kompromis między tradycją V Hufca a chęcią wyglądania mniej obciachowo. Seniorzy-Piątacy już po fakcie zareagowali oburzeniem i nawet oferowali się, że dostarczą chusty w „odpowiednim” kolorze...

Wspomnienia - ALICJA (2005): Bardzo męczył nas ten „świński róż”. Chciałyśmy wrócić do niebieskiego, ale to w ogóle nie wchodziło w grę. Wybrany kolor był jakimś kompromisem. Zorganizowałyśmy akcję zarobkową, potem kupiłyśmy 70 metrów flaneli i farbowałyśmy to w wielkim garze u mnie w domu według specjalnej receptury proporcji barwników. Ten zapas chust starczył na wiele lat. Za zmianę koloru byłyśmy ganione w komendzie V Hufca, ale za nic nie chciałyśmy wracać do tego, co oni nam próbowali narzucić!

21-23 V 1993 - w Tulcach odbył się biwak majowy Szczepu. Biwak w Tulcach był próbą reaktywowania idei biwaków majowych pod namiotami. Niestety okazało się, że część rodziców od tego odwykła albo w ogóle nie poparła takiej koncepcji i na biwak swoich dzieci (zwłaszcza dziewczyn) nie puściła. Brakowało też małych namiotów. Na biwaku było więc bardzo niewiele osób, na dodatek ciągle lał deszcz i program pozostał częściowo niezrealizowany.

Z kroniki 434 PDH: Przed biwakiem umówiłyśmy się na Rondzie Rataje. Ku zdziwieniu ogółu na miejscu zbiórki pojawiło się tylko 13 osób, w tym 3 dziewczyny – Ala, Ława i ja – Pela. Gdy znalazłyśmy się na miejscu - na boisku obok cmentarza – rozbiliśmy namioty. Pod wieczór, z powodu burzy i deszczu, chłopców zalało i spali w szkole, a my odważne białogłowy zostałyśmy w namiocie. Nie obawiając się niczego plotkowałyśmy pół nocy. Rano Ala wyjechała, a Ława i ja poszłyśmy z Barmanem obserwować ptaki. To było bardzo ciekawe. Na obiad ugotowałyśmy „pyszny” makaron z sosem pomidorowym. Wieczorem odbył się kominek. Następnego dnia rano poszliśmy do kościoła, zwinęliśmy namioty i pałatki i ruszyliśmy do Poznania. Myślę, że w przyszłym roku będzie więcej ludzi na biwaku!!!

Po biwaku, w maju i czerwcu, nie było już większych wydarzeń, praca zastępów i drużyn była w całości podporządkowana przygotowaniom do obozu

WCZEŚNIEJ:
Rok
1991/1992
WCZEŚNIEJ:
Obóz 1992
Jez. Rymierowo
DALEJ:
Obóz 1993
Jez. Wierzchowo
DALEJ:
Rok
1993/1994

Aby wrócić na stronę główną lub zajrzeć do innych działów, skorzystaj z menu po lewej stronie.
Jeśli klikniesz tu, STRONA GŁÓWNA otworzy się w nowym oknie.